Budka Suflera śpiewała, że ,,po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Żółto-niebiescy po wielkiej burzy – fizycznej i emocjonalnej – jaką przeszli w środę podczas półfinałowego meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice, tego spokoju nie znajdą tak szybko. Już po czterech dniach przychodzi im stoczyć bój o ważne ligowe punkty z solidnym przeciwnikiem. Choć nie wiadomo, czy głównym rywalem gdynian będzie tym razem ekipa prowadzona przez Piotra Plewnię, czy też zmęczenie potyczką pucharową. W niedzielę o 12:40 Arka podejmuje w Gdyni Odrę Opole.

Opolanie byli rewelacją pierwszej części sezonu, gdy notowali kapitalną passę dziewięciu meczów z rzędu bez porażki i długo utrzymywali się w ścisłym czubie tabeli. W końcówce ligowej jesieni i na początku wiosny ich dyspozycja wyglądała już nieco słabiej, ale wciąż plasują się na 10. pozycji w tabeli z minimalną (bo trzypunktową) stratą do szóstej Arki. Piłkarze ze stolicy polskiej piosenki nie ukrywają aspiracji barażowych i biorąc pod uwagę potencjał tego zespołu, nie są to raczej oczekiwania ponad stan. W czasie przerwy zimowej w Opolu doszło do wymiany środkowych pomocników z pierwszej jedenastki – KS Nieciecza zawinęła niebiesko-czerwonym ich lidera Sebastiana Boneckiego, więc ci sprowadzili na jego miejsce z Gdyni Szymona Drewniaka. Na uwagę zasługuje ponadto jeszcze jeden transfer działaczy z ul. Oleskiej – mowa tu o 26-letnim napastniku Adamie Żaku z Polonii Bytom, który w rundzie jesiennej strzelił 19 goli w 17 meczach III ligi, a na wiosnę zdążył już zaliczyć premierowe trafienie dwa poziomy wyżej w rywalizacji ze Stomilem Olsztyn. Goście niedzielnej rywalizacji aktualną rundę zainaugurowali dwiema porażkami (1:2 z ŁKS-em w Łodzi, 1:2 ze Stomilem na własnym boisku). Niemrawy początek kosztował posadę Dietmara Brehmera (nie uratowało go nawet wyjazdowe zwycięstwo 2:0 z Zagłębiem Sosnowiec). Następcy śląskiego szkoleniowca działacze Odry nie szukali daleko – został nim doskonale znany w Opolu Piotr Plewnia. Od tego momentu niebiesko-czerwoni zanotowali trzy remisy po 1:1 – to wszystko za mało w stosunku do ich oczekiwań, piłkarze z ul. Oleskiej chcą bowiem zacząć regularnie wygrywać. Wyjazd do Gdyni będzie dla nich trzecim spotkaniem w delegacji z rzędu. To akurat dla nich dobra informacja, bo na obcych boiskach punktują lepiej niż u siebie. Na murawie Odra – tak jak pół ligi – preferuje taktykę 4-2-3-1, w której zdecydowanie największą rolę odgrywa duet defensywnych pomocników: Szymon Drewniak i Miłosz Trojak. Ta para stanowi centrum dowodzenia opolan, ale świetny sezon rozgrywa też 19-letni lewy obrońca Konrad Matuszewski, udanie współpracujący na swojej flance ze znanym w Gdyni skrzydłowym Krzysztofem Janusem. Reżyserem gry jest 32-letni Rafał Niziołek, najlepszym strzelcem – autor 5 bramek Konrad Nowak, a w ataku zawsze należy uważać na Arkadiusza Piecha, który co prawda najlepsze lata ma już za sobą (w tych rozgrywkach strzelił jedynie 3 gole), ale strzeżonego Pan Bóg strzeże, więc dla pewności warto przypilnować 35-latka. Interesująco zapowiada się pojedynek między Szymonem Drewniakiem a Adamem Deją w środku pola. Dwaj panowie D grali ze sobą w Cracovii i w Arce, a teraz staną po dwóch stronach barykady. I to właśnie temu sektorowi boiska w ogóle gdynianie powinni poświęcić w niedzielę najwięcej uwagi – Odra i w rozegraniu, i w destrukcji, bazuje na centralnym rejonie placu gry, więc zatrzymanie środka będzie już połową drogi do sukcesu.

Łatwo się o tym pisze, ale zdajemy sobie sprawę, że wcale nie będzie to proste. Arkowcy w środę przeciwko Piastowi zagrali bardzo dobry mecz, wykazali wielką konsekwencję, mądrość w rozegraniu, nieustępliwość w defensywie, wzajemnie sobie pomagali, podwajali pozycje, zademonstrowali dobrą organizację i wysoką intensywność… i to właśnie ta intensywność kilka dni później może okazać się największym oponentem żółto-niebieskich. W niedzielę należy spodziewać się szalenie ciężkiego spotkania, bo podopieczni Dariusza Marca prawdopodobnie będą mieć ciężkie nogi, a poczynania boiskowe będą im przychodziły z wielkim trudem. Kluczową kwestią przed starciem z Odrą jest regeneracja, w czasie samej potyczki dojdzie do tego determinacja tych, którzy zdążą się zregenerować. Trener Marzec zapowiedział zmiany w składzie w porównaniu do potyczki z gliwiczanami. Na pewno do jego dyspozycji będzie już Luis Valcarce, który w Pucharze Polski odbywał pauzę za dwie żółte kartki. Jesienią w Opolu Arka zremisowała 0:0 po meczu, który w zasadzie był brzydki z obu stron. Teraz trzeba nastawić się na podobny obraz gry, ale mamy nadzieję, że gdynianie będą w stanie wykorzystać swoje okazje i finiszować udanie. Dodatkowym aspektem motywacyjnym mogą być dotychczasowe wyniki 24. Kolejki – GKS Tychy i ŁKS przegrały, a Górnik Łęczna zaledwie zremisował. Jest szansa odrobić punkty do drużyn wyprzedzających Arkowców. Tym bardziej, że wciąż czekamy na rewanż na Odrze za przegrany 0:1 mecz Pucharu Polski w poprzednim sezonie. Nie udało się to w Opolu w październiku, może uda się teraz.

W środę Arka niewątpliwie złapała wiatr w żagle. Sukces w Pucharze Polski był o tyle cenny, że nie zadecydowały o nim indywidualności, a ,,team spirit”, cały zespół dał z siebie maksimum możliwości, jeden pracował na drugiego, jeden drugiego podciągał i mobilizował. Jeżeli okręt Dariusza Marca ma szczęśliwie dopłynąć do portu ,,awans”, to takie czynniki muszą mieć miejsce. Kolejnym zadaniem, jakie stoi przed żółto-niebieskimi, jest wykorzystanie tego wiatru w żaglach. Okręt musi wypłynąć na otwartą morską wodę, złapać odpowiednią prędkość, kierunek i kurs. Cała załoga na pokład, flagi na maszt – ruszamy, by wygrywać abordaże na wszystkich frontach. Skoro gdynian nie przerósł pojedynek z Piastem, w którym z góry byli skazani na porażkę, to tym bardziej nie powinna ich przerosnąć potyczka z Odrą – nawet, jeśli będą odczuwać jeszcze trudy poprzedniej bitwy. Po swoje, Panowie! Gdyńska Arka, aeeeeeeooooooo!