Czas na ostatki wspaniałego dla żółto-niebieskich sezonu 2024/2025. Najpierw końcowe spotkanie na własnym boisku w tej kampanii, tydzień później w Stalowej Woli – ostatnie w ogóle. Na swoim terenie gdynianie mogą pochwalić się bilansem 11 zwycięstw, 4 remisów i tylko 1 porażki (z Górnikiem Łęczna, od której rozpoczął się spektakularny marsz w górę tabeli). Na wiosnę jeszcze na Stadionie Miejskim nie przegrali. Mecz 33. kolejki będzie niósł mniejszy ciężar gatunkowy, niż gdyby piłkarze Dawida Szwargi walczyli o awans do ostatniej kolejki – promocję do Ekstraklasy udało się przecież wywalczyć już dwa tygodnie temu. Wciąż jednak mówimy tutaj o dużym wydarzeniu – mocny rywal godny spektakularnego zakończenia, pełen stadion, walka o 1. miejsce w tabeli na koniec sezonu i perspektywa szalonej fety do świtu na ulicach miasta po końcowym gwizdku. Gdynia w niedzielę nie zaśnie, Gdynia w niedzielę się bawi. A swoje święto zacznie od konfrontacji Arki z GKS-em Tychy o 14:30.
Co ciekawe, obie drużyny rozpoczęły rozgrywki w podobnej dyspozycji – po 7. kolejce Arkowcy znajdowali się na 8. lokacie w tabeli z dziewięcioma oczkami, a zielono-czarno-czerwoni byli uplasowani pozycję niżej z jednym oczkiem mniej. W tym samym tygodniu w obu klubach dokonały się zmiany trenerów – w Arce Wojciecha Łobodzińskiego zastąpił Tomasz Grzegorczyk, a w zespole z Górnego Śląska Dariusz Banasik został wymieniony na Artura Skowronka. Tu jednak zaczyna się rozjazd obu ekip. Grzegorczykowi zaczęło żreć od razu, tymczasem Skowronek potrzebował jeszcze sporo czasu, by uporządkować swoją drużynę. Nowy szkoleniowiec GKS-u zaczął pracę od serii 10 meczów bez zwycięstwa i co bardziej niecierpliwi postulowali kolejną zmianę na stanowisku sternika tyszan. Działacze przy Edukacji zachowali jednak cierpliwość i trener konsekwentnie układał zespół pod kątem taktycznym. Opłaciło się – po długiej bessie przyszła jeszcze dłuższa hossa. Ekipa ze Śląska zanotowała 6 zwycięstw z rzędu, potem przytrafiła jej się porażka z Niecieczą, ale w kolejnych tygodniach nadeszło następnych 5 wygranych. GKS z drużyny walczącej o utrzymanie nagle stał się kandydatem do baraży. W tabeli za okres od 18. kolejki tyszanie są najlepsi – uzbierali w tym okresie 35 punktów i o jedno oczko wyprzedzają Arkę. W ostatnich tygodniach pojawiło się jednak pewne wyhamowanie – podopieczni Skowronka zremisowali 1:1 z Polonią Warszawa i 2:2 ze Zniczem, po czym przegrali u siebie 0:2 z Wisłą Kraków. Te deficyty punktowe spowodowały utratę matematycznych szans na baraże – na dwie kolejki przed finiszem ligi zielono-czarno-czerwoni znajdują się na 8. miejscu w tabeli i nie mogą już marzyć o Ekstraklasie. Ten fakt też może zresztą wpłynąć na ich motywację w niedzielnym starciu – podobnie, jak Arce w wyniku spadku koncentracji przytrafił się przecież gorszy występ w Płocku. Jeśli Skowronek w dwóch meczach o pietruszkę zdecyduje się wystawić optymalny skład, a nie dać więcej minut dotychczasowym rezerwowym, to między słupkami stanie w Gdyni Marcel Łubik – bramkarz posiadający duży potencjał i potrafiący spektakularnie wybronić stuprocentową sytuację, ale też jeszcze nierówny i popełniający czasem proste błędy (co zresztą jest naturalne w wieku niespełna 21 lat). Trójkę stoperów w koncepcji trenera tyszan tworzą Jakub Tecław, Jakub Budnicki (aż 7 goli w tym sezonie środkowego obrońcy) i Marko Dijaković. Na prawym skrzydle pojawi się Julian Keiblinger (5 bramek i 5 asyst Austriaka w tej kampanii), na lewym – Marcel Błachewicz (5 ostatnich podań 22-latka w trwających rozgrywkach). W roli defensywnego pomocnika na co dzień występuje Jakub Bieroński, ale w niedzielę będzie on pauzował za kartki – w jego buty wejdzie prawdopodobnie Teo Kurtaran (ewentualnie Wiktor Żytek, jednak doświadczonej ,,szóstki” GKS-u w ostatnich dwóch meczach brakowało w kadrze zespołu). W środku pola pojawi się jeszcze Rafał Makowski, a za konstruowanie akcji ofensywnych odpowiadać będą Julius Ertlthaler (5 goli i 3 asysty kolejnego Austriaka, który potrafi też pracować w defensywie) oraz rewelacja rundy wiosennej Natan Dzięgielewski (7 bramek i 2 ostatnie podania energetycznego 20-latka) zainstalowani za plecami wysuniętego Bartosza Śpiączki (9 goli oraz 2 asysty najlepszego snajpera GKS-u). Kontuzjowani są Mamin Sanyang i Marcin Szpakowski. Tyszanie dysponują trzecią najlepszą defensywą w lidze (stracili dotychczas jedynie 33 bramki). Należy też zauważyć, że lepiej punktują na wyjeździe (27 oczek) niż na własnym boisku (22 punkty). GKS to drużyna posiadająca bardzo mocną formację obronną, stoperzy robią użytek ze świetnych warunków fizycznych, do tego zielono-czarno-czerwoni dobrze wyglądają w egzekwowaniu stałych fragmentów gry (trzeba tutaj zwrócić szczególną uwagę na groźnego w polu karnym rywala Budnickiego), a do ich atutów należy również wyszkolenie techniczne obu Austriaków, dynamika Dzięgielewskiego czy umiejętność przepchnięcia się w szesnastce przez Śpiączkę. Arkę czeka więc w niedzielę spory wysiłek.
Żółto-niebiescy będą natomiast chcieli zrehabilitować się za porażkę w Płocku. Jest zupełnie naturalną sprawą, że po zrealizowaniu głównego celu na sezon drużynie spada poziom motywacji, więc poniedziałkowa wpadka była do przewidzenia. Teraz jednak liczymy na to, że zimny prysznic podziała na Arkowców pobudzająco i będą oni chcieli pożegnać się z własną publicznością skuteczną grą zwieńczoną trzema punktami. Przy Łukasiewicza zakończyło się większość serii gdynian – porażka znalazła ich bowiem po 198 dniach (w tym czasie żółto-niebiescy zanotowali 12 zwycięstw i 5 remisów), po raz pierwszy w rundzie wiosennej i po raz pierwszy za kadencji Dawida Szwargi. Do śrubowania pozostaje jednak imponująca passa na własnym boisku, bo w Gdyni Arka nie przegrała od 25 sierpnia, a więc od 266 dni. W tym czasie gdynianie 7 razy inkasowali na Stadionie Miejskim komplet punktów i dwukrotnie remisowali. Podopieczni Szwargi wciąż mogą się też pochwalić najskuteczniejszą obroną w I lidze – stracili bowiem tylko 22 gole, podczas gdy druga pod tym względem Wisła Kraków aż o 10 więcej. We wtorek Arka otrzymała licencję na grę w Ekstraklasie w przyszłym sezonie bez żadnych nadzorów, co nie wszystkim w Trójmieście się udaje. W konfrontacji z Tychami do kadry meczowej żółto-niebieskich wróci Marc Navarro. Za czerwoną kartkę nadal pauzuje Adam Ratajczyk. Zagrożeni karencją w Stalowej Woli i przedwczesnym zakończeniem sezonu pozostają Zvonimir Petrović, Hide Vitalucci, Dawid Gojny, Marc Navarro, Tornike Gaprindaszwili, Joao Oliveira, Szymon Sobczak i Kamil Jakubczyk. Kontuzjowany jest Kacper Skóra. Bilans spotkań pomiędzy obiema drużynami jest bardzo korzystny dla Arki – gdynianie wygrali bowiem 15 meczów z GKS-em przy 6 triumfach zespołu z Górnego Śląska. W przypadku potyczek rozegranych nad morzem ta statystyka również prezentuje się okazale – Arkowcy zwyciężali 8-krotnie, a schodzili z boiska pokonani tylko 4 razy. Także w ostatnich 6 spotkaniach bezpośrednich żółto-niebiescy nie doznawali smaku porażki. W tabeli I ligi ekipa Szwargi oczywiście niezmiennie dzierży palmę pierwszeństwa, wyprzedzając Niecieczę o trzy punkty. ,,Słonie” w najbliższej serii gier zmierzą się na wyjeździe z Miedzią Legnica. Arkowcy, wygrywając z tyszanami, mają więc kolejną szansę na – nomen omen – słoniowy krok w kierunku zagwarantowania sobie wygrania ligi.
Znane przysłowie dotyczące wyzbycia się wszelkich trosk i cieszenia swoją codziennością głosi ,,życie jak w Madrycie”. Być może na co dzień jest to porównanie trafne, natomiast w tym sezonie życie w Gdyni jest zdecydowanie słodsze niż w stolicy Hiszpanii – Arka bowiem z przytupem awansowała do Ekstraklasy, podczas gdy Real przegrał z Barceloną wszystkie cztery El Clasico i kończy tę kampanię bez żadnego trofeum na krajowym podwórku. W niedzielę w Mieście z Morza i Marzeń nastąpi eskalacja radości, triumfalny przemarsz ulicami Gdyni. Spuentujmy ten fantastyczny sezon na trybunach tak, jak przystało na klub Ekstraklasy – głośnym dopingiem dla piłkarzy przez pełne 90 minut i donośnym śpiewem z głębi serca ku chwale wielkiej Arki. Podziękujmy zawodnikom za wszystkie chwile wzruszeń i wysoką formę przez cały rok. Niech to będzie nasze święto, bawmy się tą niedzielą. Awans jest naaaaaasz, sialalalalalalaaaaaa!