Arka Gdynia - MKS Kluczbork 1:1 (Abbott 33' - Kojder 77')
Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Alan Fialho, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz (81' Miroslav Bożok), Michał Nalepa M - Marcus da Silva, Grzegorz Tomasiewicz M (60' Rafał Siemaszko), Rashid Yussuff (78' Michał Renusz) - Paweł Abbott
MKS Kluczbork: - Oskar Pogorzelec M - Adam Orłowicz, Łukasz Ganowicz, Paweł Gierak, Kamil Nitkiewicz - Rafał Niziołek, Marcin Nowacki (90' Piotr Kasperkiewicz), Sebastian Deja, Szymon Sobczak (72' Marcin Tomaszewski M) - Maciej Kowalczyk (68' Piotr Giel) - Michał Kojder
Żółte kartki: Renusz (Arka) - Kojder, Ganowicz (MKS)
Widzów: 3478
Sytuacjami z pierwszej połowy można by obdzielić kilka meczów Arki w tej rundzie. Oba zespoły szybko znalazły swoje najsłabsze punkty i wymieniały się cios za cios. Żółto-niebiescy tylko świetnej formie Konrada Jałochy zawdzięczali, że zeszli na przerwę z zerem po stronie strat. Wysoki bramkarz w 10 minucie kapitalnie zatrzymał szarżującego Sobczaka, a dwa kwadranse później... na twarz przyjął strzał Niziołka. Pod bramką Arki działo się jednak znacznie więcej. W międzyczasie pudłowali Kowalczyk, Kojder i Nowacki, a obrona Arki wyraźnie nie miała zamiaru im zbytnio przeszkadzać. W wakacyjnej formie byli też stoperzy gości. W 20 minucie pozwolili Nalepie zagrać idealną piłkę za plecy, doszedł do niej Abbott, niestety mając mnóstwo czasu przywalił prosto w słupek. Znacznie lepiej poszło mu w 33 minucie. Warcholak przeprowadził efektowną akcję zakończoną dośrodkowaniem na długi słupek, gdzie na piłkę czyhał Marcus. Brazylijczyk zgrał do środka, obrońcy minęli się z piłką i "Ubot" strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Pogorzelcowi. Gol rosłego snajpera Arki był wyczekiwany od tak dawna, że "Górka" postanowiła uczcić go okazjonalną przyśpiewką znaną z angielskich pubów.
Drugą połowę mógł szybko otworzyć Marcus, niestety napastnik Arki jest kompletnie zablokowany i nie trafił do bramki z... 3 metrów. Pogorzelec zatrzymał go efektowną paradą, ale jesteśmy pewni, ze Brazylijczyk w dobrej formie wykorzystałby to z uśmiechem na ustach. Arka nieco uspokoiła grę, lepiej broniła, chociaż MKS z minuty na minutę zaczął grać coraz odważniej. No i stało się. W 77 minucie po serii błędów obrony i dobrze do tej pory broniącego bramkarza, zawodnik gości dośrodkował prosto na głowę Kojdera, który z zimną krwi pokonał Jałochę. Arka nie miała dziś żadnych argumentów by przechylić szalę na swoją stronę i piłkarze przy burzy gwizdów zeszli do szatni z głowami wbitymi w ziemię.
Czas na kilka mocnych słów, może mocnych decyzji. Arka gra coraz gorzej, wielu piłkarzy jest wyjątkowo "pod formą". Pociąg odjeżdża nam coraz szybciej, a sami zawodnicy czują, że coś jest nie tak. Gdzie tkwi problem? Jak powrócić na przywoływane przez nas przed meczem właściwe tory?